Dietę wypróbowałam na sobie wielokrotnie. Nazwałam ją "Dniem kartofelka". Jej efekt zwykle nie jest trwały, bo zaraz następnego dnia idziemy na przyjęcie, gdzie grzeszki kulinarne zabiorą nam to, co wypracowaliśmy dnia poprzedniego. Nam jednak chodzi o coś innego, o lepszy wygląd w dniu imprezy.

Dzień przed oczekiwanym rezultatem diety spożywamy tylko i wyłącznie ziemniaki. Ile? Tyle ile potrafimy w sobie zmieścić, a nie jest to zbyt dużo, bo nawet ja, zdeklarowana miłośniczka kartofelków, pod koniec dnia miewam kłopoty z włożeniem ich do ust.

Zalecane są ziemniaczki ugotowane na parze, upieczone w mundurkach w piekarniku lub mikrofalówce. Jeśli to możliwe, nie solimy ich (sól zatrzymuje wodę w organizmie). Gotowane na parze zatrzymują swoje naturalne właściwości smakowe i sól przestaje być konieczna. Można przed spożyciem posypać je ulubionymi ziołami.
Moje doświadczenie wykazało, że łyżeczka musztardy dodana do 1 porcji, także nie zagrozi efektom diety.

W dniu diety wolno prócz ziemniaków pić wodę, kawę, herbatki - wszystko bez cukru i mleka. Nie wolno spożywać frytek, dodawać do ziemniaków masła i sosów.
Powodzenia!

Uwagi i spostrzeżenia

• •Jeśli jesteś na diecie i masz ochotę zwiększyć efekty swoich wysiłków, włącz Dzień kartofelka raz w miesiącu.