Poradę piszę z założeniem, że sprawdziany z słówek zapowiadane są z tygodniowym wyprzedzeniem. No właśnie! Z tygodniowym wyprzedzeniem! Cały problem polega na tym, że większość osób uczy się słówek z dnia na dzień, mimo tego, że mają dużo czasu.

Naukę zaczynamy w dzień, w którym sprawdzian został zapowiedziany. Otwieramy podręcznik i powoli czytamy 2 razy wszystkie słówka w obu językach bez żadnego zakrywania. Czynność tę powinniśmy powtarzać każdego dnia. Najczęściej w szkołach zadawana jest jedna strona A4 słówek do nauki, a więc każdego dnia nauka słownictwa powinna nam zając nam jakieś 20 minut.

W dzień przed sprawdzianem weźmy do ręki ołówek i długopis. Przeczytajmy wszystkie słówka zakrywając te obcojęzyczne. Stawiamy kropkę przy tych, których nie umiemy. Dzięki całotygodniowemu powtarzaniu, kropek tych będzie na pewno niewiele.

Teraz czytamy już tylko te słówka, które oznaczone są kropką. Kiedy już jesteśmy pewni na 100%, że umiemy jakieś słówko, to wymazujemy kropkę obok niego. Czynność powtarzamy do czasu, aż na kartce nie będzie ani jednej kropki.

Bardzo ważne jest, abyśmy powtórzyli sobie jeszcze całe słownictwo przed sprawdzianem na przerwie.

To już wszystko. Niektórzy mogą powiedzieć, że to jest zwykła nauka, a nie jakiś supersystem. Cały sens polega na tym, że uczymy się słownictwa około 2,5 godziny, a po całym tygodniu czujemy się tak, jakbyśmy zrobili prawie tyle co nic. A to wszystko dzięki systematyce:)