W pierwszej kolejności myjemy mięso, obcinamy wszystkie "niedoskonałości" i kroimy w niewielką kostkę. Możemy posypać przyprawą do gulaszu, papryką w proszku czy inną przyprawą (nie używamy soli i pieprzu na początku, by mięso nie było twarde i nie miało gorzkiego posmaku). Następnie do garnka (dobrze, gdy jest to już garnek "sprawdzony") dajemy odrobinę oliwy i rozgrzewamy na ogniu. W tym czasie kroimy cebulę w kostkę. Wrzucamy na rozgrzany tłuszcz. Pilnujemy, by cebula jedynie się zeszkliła i wrzucamy do niej mięso. Mieszamy często, by mięso nie przywarło. Dodajemy kostkę wołową i cielęcą. Nadal ciągle mieszając, czekamy aż kostki się rozpuszczą, a z mięsa odparuje woda. Wtedy możemy mięso posolić i doprawić.

Gdy z mięsa wytopi się tłuszcz dolewamy ok. 1 litr wody i zostawiamy pod przykryciem, by zmiękło. Wrzucamy kilka ziaren ziela angielskiego i parę listków laurowych. W tym czasie obieramy pieczarki i kroimy na plasterki. Wrzucamy je na rozgrzaną patelnię z odrobiną oliwy. Niech nie przeraża duża objętość świeżo pokrojonych pieczarek na patelni. Puszczą wodę i stracą 3/4 swojej objętości. Trzymamy je na patelni do momentu odparowania całej wody (można je odrobinę podpiec). Kroimy w tym czasie paprykę w kostkę lub w słupki.

Gdy mięso jest jeszcze lekko twardawe wrzucamy do niego pieczarki, paprykę i dolewamy ok. 0,5 litra wody, która odparowała w trakcie duszenia się mięsa. Szynka kulka potrzebuje ok. 45 min, biodrówka lub karkówka troszkę dłużej. Ci, którym zależy na czasie mogę polecić również fileta z kurczaka, wystarcza mu od 15 do 30 min. Gdy mięso "dochodzi" przygotowujemy zasmażkę z 2 łyżek mąki. Podpiekamy na małej patelni na złoto-brązowy kolor. Mąki trzeba dobrze pilnować, bo szybko może się przypalić. Przypieczoną mąkę przesypujemy do niewielkiego garnka i dolewamy wody (ok. 1 litra). Konsystencja nie może być za gęsta. Tak przygotowaną zasmażkę wlewamy do mięsa z papryką i pieczarkami (ja cedzę przez sitko, by nie było grudek z mąki) ciągle mieszając. Zasmażka zagęszcza, nadaje ładny kolor i posmak. Dusimy jeszcze przez min. 5 min sprawdzając smak i doprawiając. "Podbijamy" 2 łyżkami śmietany, też dobrze mieszając, by śmietana się nie zważyła.
Przygotowujemy i smażymy placki ziemniaczane. Ja preferuję 2 mniejsze, niż 1 duży. Wykładamy na talerz, polewamy sosem (ja go nazywam gulaszem), posypujemy startym serem (sprawdza się też śmietana na wierzch). Gotowe :) Smacznego